Chociaż sezon wakacyjny dobiegł końca, będzie nieco o podróżach, a właściwie o podróży sentymentalnej do krainy dzieciństwa. A cóż bardziej przypomina nam szczenięce lata i przywołuje wspomnienia niż ukochane książki z dzieciństwa?
Dzisiaj dzieci mają dostęp do książek czy zabawek, o których pokolenie dzisiejszych 30-,40- czy 50-latków mogło tylko marzyć. W tych „zamierzchłych czasach” z uporem maniaka wertowaliśmy interesującą nas książkę, w końcu jej stan daleko odbiegał od kolekcjonerskiego, była zaczytana, zniszczona, a jednak wciąż się do niej wracało. Bardziej doceniało się to, co się miało, bo cokolwiek by to nie było, było dla nas ważne i wartościowe. Przywiązywaliśmy się do przedmiotów, lecz nie było to puste przywiązanie do rzeczy, a przywiązanie uczuciowe, docenialiśmy zawartą treść i stronę ilustracyjną, do dziś z tęsknotą wspominamy pewne egzemplarze.
W czasach ogromnej konsumpcji i dostępu do wszystkiego już nie przywiązujemy się tak do rzeczy, trudno mieć jedną ukochaną książkę czy misia. Dzisiaj półki w księgarniach aż uginają się od ciężaru bajek, baśni i wszelkiego rodzaju książek dla dzieci, o różnej wartości merytorycznej i oprawie graficznej. W tym gąszczu można znaleźć prawdziwe perełki, książki nie tylko mądre i ciekawe, ale też wydane z dbałością o szatę graficzną, także wznowienia klasyki literatury dziecięcej i młodzieżowej. Jednak biorąc do ręki reedycje dawnych wydań można odnieść wrażenie, że to już nie to samo. Bo papier jakiś inny, bo okładka tylko przypomina tę, którą pamiętamy z dzieciństwa i czar pryska…
Każdy z nas ma pewnie swoje własne ukochane książki z czasów dzieciństwa. Jednak nie ma chyba osoby, która nie zna mistrzowskich i magicznych zarazem ilustracji Jana Marcina Szancera.
Szancer, ur. w Krakowie w 1902r., absolwent Akademii Sztuk Pięknych i wieloletni przyjaciel Jana Brzechwy, jest autorem ilustracji do ponad 200 książek, m.in. Baśni Andersena, Akademii Pana Kleksa, Pana Doremi i jego siedmiu córek, Brzechwy dzieciom, Za króla Jelonka, Lokomotywy Tuwima, O krasnoludkach i o sierotce Marysi Konopnickiej, Pinokia i wielu, wielu innych. Na jego magicznych ilustracjach wychowały się miliony polskich dzieci.
Olga Siemaszko to ilustratorka równie popularna jak J.M. Szancer.
Olga Aleksandra Siemaszko, ur. w Krakowie w 1911r., polska grafik, malarka i ilustratorka książek. W swym dorobku artystka zilustrowała ponad 200 książek dla dzieci, m.in. Wiersze dla dzieci Tuwima, Baśnie polskie Januszewskiej, Alicja w krainie czarów, Paweł i Gaweł Fredry czy Skarżypytę Brzechwy. Jej rysunki cechuje bogata kolorystyka i stosowanie umiarkowanej groteski.
Zarówno Jan Marcin Szancer, jak i Olga Siemaszko mieli ogromny wpływ na wykształcenie kolejnych pokoleń ilustratorów. Dzięki nim rodzima ilustracja zyskała tzw. dobrą markę. Wraz z innymi ilustratorami działającymi w latach 1950-1980 stworzyli Polską Szkołę Ilustracji. Wśród innych artystów tworzących PSI należy wspomnieć następujące nazwiska: Wilkoń, Stanny, Butenko.
Józef Wilkoń, który zilustrował blisko dwieście książek dla dzieci i dorosłych wydanych w Polsce i kilkadziesiąt wydanych za granicą. Twórcę cechuje wyjątkowa umiejętność syntetycznego odwzorowania kształtu zwierzęcia lub elementu pejzażu za pomocą kilku szybkich, zdecydowanych pociągnięć pędzla bądź piórka, jego ilustracje są prawdziwe.
Janusz Stanny, polski grafik, plakacista, ilustrator, rysownik, karykaturzysta, w latach 1986–2005 profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. był m.in. autorem ilustracji do Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, Biblii, Bajek La Fontaine’a, Don Kichota i Baśni H. Ch. Andersena. Był także autorem opracowań plastycznych filmów animowanych. Publikował swoje prace w „Gazecie Wyborczej”.
Bohdan Butenko, polski rysownik, ilustrator i grafik, autor komiksów oraz książek, scenarzysta, projektant lalek i dekoracji dla teatrów lalkowych. Rozgłos przyniosła mu współpraca z najbardziej znanymi czasopismami dla dzieci: Misiem, Świerszczykiem czy Płomyczkiem. Jego wyobraźni zawdzięczamy takie postaci jak Gapiszon, Kwapiszon, Gucio i Cezar. Jego kreska jest prosta, komiksowa i zupełnie różna od prac Siemaszki czy Szancera, a jednak znalazła się w kanonie literatury dziecięcej.
Wspomniane tu książeczki z PRL-u pobudzały naszą wyobraźnię, uczyły bawiąc i pobudzają wyobraźnię kolejnych pokoleń czytelników. Z uwagi na nietuzinkową oprawę graficzną wiele z nich doczekało się wznowień. Jednakże to właśnie te klasyczne, stare wydania pozwalają nam odbyć sentymentalną podróż do krainy dzieciństwa czy lat młodości, aż łza wzruszenia kręci się w oku…
Lubicie to, dajcie łapkę w górę:
https://www.facebook.com/antyksobieski/#