KOŹMIŃSKI KAROL
JÓZEF SUŁKOWSKI
KOŹMIŃSKI KAROL
JÓZEF SUŁKOWSKI
GŁÓWNA KSIĘGARNIA WOJSKOWA 1935r., str. 329
BARDZO RZADKIE!
Życie Sułkowskiego zajaśniało jak spadający meteor, krótkim, lecz jaskrawym blaskiem i zgasło przedwcześnie. Postać to niezwykła, pobudzająca zainteresowanie, pełna nierozwikłanych tajemnic. Wychowanek magnackiego rodu, a jednocześnie radykał i rewolucjonista. Człowiek obdarzony nieprzeciętnymi zdolnościami! Jakby w przewidywaniu rychłej śmierci Sułkowski był niebywale aktywny, łącząc czyny żołnierskie, pracę emisariusza-rewolucjonisty z okresami skupionej nauki i działalności pisarskiej, w której wyniku powstawały dzieła historyczne, wojskowe i filozoficzne.
Bodaj nikt inny nie ucieleśnia w sposób tak pełny rozdarcia i tragizmu losów polskich w latach rozbiorów i początków epoki napoleońskiej jak właśnie Sułkowski.
Ówczesnym zwyczajem jak i inne dzieci rodów magnackich pobierał początkowo nauki w domu. Wiele przy tym skorzystał od swego starszego kolegi i przyjaciela Michała Sokolnickiego, późniejszego generała wojsk polskich. W wieku młodzieńczym odbył wraz ze stryjem długą podróż po Europie. Po powrocie do kraju w 1786 r. wstąpił do wojska i służył najpierw jako podporucznik w pułku Działyńskiego.
W chwili wybuchu wojny 1792 r. wysłany został do armii litewskiej. Podczas odwrotu wojska, oskrzydlanego już przez nieprzyjaciela, znajdował się w straży przedniej. Nad rzeczką Zelwianką napotkał żołnierzy carskich, obsadzających dogodny bród, i wyparł ich błyskawicznym uderzeniem. Następnie powierzono mu osłonę odwrotu sił głównych, przydzielając 500 żołnierzy i dając rozkaz obrony mostu pod Zelwą. Mimo dwunastokrotnej przewagi wroga Sułkowski wytrwał na pozycji, dając swym żołnierzom przykład zimnej krwi i męstwa. Gdy wyczerpanego wielogodzinnym bojem chciano go zastąpić, Sułkowski miał odpowiedzieć: "Mam rozkaz bronić tej pozycji i będę jej bronił, dopóki ostatni z moich żołnierzy nie polegnie". Do takiej ostateczności jednak nie doszło. Z chwilą gdy odstępująca armia cofnęła się na wystarczającą odległość, również oddział osłonowy dostał rozkaz odwrotu.
Za bój pod Zelwą Sułkowski jako jeden z pierwszych otrzymał nowo ustanowiony krzyż Virtuti Militari, awansowany został do stopnia pułkownika, z jednoczesnym powierzeniem dowództwa pułku.
Po przystąpieniu króla do Targowicy i zakończeniu wojny Sułkowski postanawia wyjechać do rewolucyjnej Francji, by tam pracować nad przywróceniem Polsce niepodległości, w myśl głoszonej przez siebie zasady: "Polska jest wszędzie tam, gdzie bronią wolności".
Nosi się z rozległymi i daleko sięgającymi planami. Przede wszystkim pragnie pogłębić swą wiedzę wojskową: "Znam naukę inżynierii i artylerii - pisał w związku z tym - mam zamiar kształcić się jeszcze w sztuce wojskowej; ta wielka dźwignia tyranów winna im być wydartą przez ludzi wolnych. Aby wyswobodzić kraj własny z jarzma siły cudzoziemskiej, trzeba przyjść do możliwości dowodzenia armią..."
Ale Sułkowski zdawał sobie jednocześnie sprawę, iż sama wiedza teoretyczna nie wystarczy, że poprzeć ją musi czyn żołnierski. "Pragnę wrócić do Polski z bronią w ręku - podkreślał - trzeba mi więc nabyć sławy wojskowej".
Zwraca się do rządu rewolucyjnej Francji z prośbą o przyjęcie do wojska. Nie udaje mu się jednak uzyskać nominacji. W zamian za to otrzymuje propozycję podjęcia się poufnej misji dyplomatycznej w Turcji. Zgadza się i mianowany charge d'affaires poselstwa francuskiego wyjeżdża do Konstantynopola. Do zadań Sułkowskiego miało należeć w szczególności przeciwdziałanie wpływom angielskim w Turcji, nawiązanie i rozwinięcie, poprzez Bałkany, kontaktów z siłami rewolucyjnymi w Polsce.
Jednakże do wykonania tych zadań Sułkowski nie przystąpił. Nim przybył do stolicy Turcji wybuchło powstanie kościuszkowskie. Na wieść o tym podjął starania o wyjazd do kraju. Wkrótce rusza w drogę zaopatrzony w tajne instrukcje i fałszywe paszporty. Jechał przebrany za kupca ormiańskiego. Ale władze austriackie dowiedziały się o misji emisariusza i wyznaczyły 50 dukatów za ujęcie go. Sułkowski w pełnej przygód podróży był kilkakrotnie aresztowany i rewidowany i tylko cudem uniknął sideł, które zastawiali na niego Austriacy.
W rezultacie jednak przybył do Polski, gdy powstanie już upadało, po zdobyciu Warszawy przez wojska carskie. Sułkowski próbuje jeszcze na własną rękę organizować oddział powstańczy, lecz zostaje rozbity w pierwszym starciu. Musi ponownie uchodzić z Polski.
Mimo że brał w insurekcji tylko epizodyczny udział, zainteresował się nią bardzo. Po przyjeździe do Paryża na podstawie zebranych materiałów napisał "Historię rewolucji polskiej w roku 1794", w której zawarł wiele celnych sądów ogólnych, a także analizę przyczyn upadku Polski.
Jednocześnie występuje do władz francuskich z memoriałem zawierającym plan wojskowego i politycznego wyzwolenia Polski. Oprócz powstania, opartego na poruszeniu mas ludowych, Sułkowski wskazywał w nim na konieczność pomocy dla Polski z zewnątrz. Kładł też wielki nacisk na korzyści, jakie otrzyma rewolucyjna Francja w następstwie powstania niepodległej, republikańskiej Polski. Memoriał ten nie odniósł skutku, lecz sam Sułkowski otrzymał wreszcie upragnioną nominację w armii francuskiej.
Dostaje patent na kapitana i przydział do sztabu generała Berthiera w północnych Włoszech. "Odtąd - jak podaje jego dziejopis Saint Albin - widziano tego młodego, lecz zimnego i poważnego człowieka zasiadającego spokojnie za stołem, piszącego ważne rozkazy, a w wolnych chwilach zatopionego w przeglądzie map wojennych".
15 września 1796 r. Sułkowski usłyszał, że generał Bonaparte nie może znaleźć wykonawcy swego zamiaru zdobycia górującej nad francuskimi pozycjami baterii austriackiej St. Georges i bez chwili namysłu zgłasza się na ochotnika. Otrzymuje 260 grenadierów i niezwykle trudne zadanie zniszczenia umocnionej baterii. Próbuje zdobyć ją od czoła, ale zostaje przygnieciony ogniem armat. Szybko orientuje się jednak w topografii terenu i prowadzi następnie swych żołnierzy do natarcia inną drogą. Bateria zostaje wkrótce zajęta, a działa jej obrócone przeciwko Austriakom umożliwiają Francuzom przełamanie umocnień wroga.
Czynem tym Sułkowski wzbudza podziw i zyskuje uznanie Bonapartego. Od tego momentu zaczyna się jego bliska współpraca z Bonapartem. Generał mianuje go swoim adiutantem. Z czasem powierza coraz ważniejsze zlecenia, a nawet upoważnia do wydawania rozkazów we własnym imieniu. Sułkowski, korzystając ze swych wpływów, zabiegał u Bonapartego w sprawach polskich, jednakże bez większego powodzenia.
Po zakończeniu kampanii włoskiej Sułkowski wraca do Paryża. Zakłada tu bibliotekę wojskową dla Bonapartego, a równocześnie pisze liczne rozprawy na tematy aktualne, a także i bardziej odległe, jak np. traktat o filozofii wojny.
W 1798 r. otrzymawszy nominację na brygadiera wyrusza wraz z Bonapartem do Egiptu. W drodze na Morzu Śródziemnym napotkano opór mistrza kawalerów maltańskich, który nie zgadzał się na przybicie floty francuskiej do brzegów wyspy. Wówczas w nocy na 11 czerwca 1798 r., Sułkowski na czele 500-osobowego desantu wylądował na Malcie i zajął nadbrzeżne baterie.
Wielostronna była działalność Sułkowskiego podczas pobytu w Egipcie. Zostaje członkiem Instytutu Egipskiego założonego przez Bonapartego w Kairze i przygotowuje słownik arabsko-francuski przystosowany dla potrzeb wojska. Znajduje również czas na prowadzenie badań archeologicznych, których rezultatem było m.in. odnalezienie pomnika bogini Izydy oraz licznych tablic z hieroglifami.
Bierze też aktywny udział w walkach koło Aleksandrii, pod Piramidami, w Salihijeh. Z tej ostatniej bitwy wynosi kilka ran.
W październiku 1798 r. wybucha w Kairze powstanie ludności przeciwko Francuzom. Pragnąc dowiedzieć się o siłach wroga poza miastem Bonaparte proponuje Sułkowskiemu wyjazd na rozpoznanie. Sułkowski był jeszcze chory i osłabiony ranami. Bliscy przyjaciele odradzali mu tę wyprawę mówiąc: "Wygój się wprzód z ran twoich". Na to Sułkowski miał odpowiedzieć: "Nieprzyjaciel nie ma tyle cierpliwości, trzeba iść naprzeciw niemu". Nie zwlekając, na czele piętnastu konnych, ruszył na rekonesans. W drodze powrotnej napadnięty został przez powstańców. Traf chciał, że koń jego prowadzony osłabłą ręką pośliznął się i upadł, a wówczas Sułkowski rozniesiony został na szablach.
Dowiedziawszy się o śmierci Sułkowskiego Bonaparte wyrażał żal i zmartwienie, zaś dla uczczenia pamięci zmarłego jeden z fortów pod Kairem nazwał jego imieniem. Przypuszczać można jednak, że żal ten nie był w pełni szczery. St. Albin pozwala się domyślać, że Bonaparte "po najszczerszych wylewach przyjaźni, jakie Sułkowskiemu okazywał, poznawszy w tym mężu wielki i niezłomny republikański charakter, lękać się go zaczął od czasu, gdy powziął zamiar ogłosić się cesarzem".
Źródło: P. Łossowski, Żołnierze minionych lat
MIĘKKA OPRAWA OZDOBNA ZE ZŁOCENIAMI
Stan BDB-